Był sobie pies - jeden z najbardziej wzruszających filmów o psach!
Książka "Był sobie pies" zajmuje zaszczytne miejsce w gronie tych najbliższych mojemu sercu. O tym, czym zasłużyła sobie na to miano opowiem Wam później.
Kilka dni temu miałam okazję obejrzeć ekranizację tej powieści. Do filmu podchodziłam z dystansem, mając za sobą więcej nieudanych ekranizacji dobrych powieści niż mogłabym zliczyć. Teraz jednak nie żałuję, że dałam mu szansę, ponieważ wywołał we mnie nie mniej emocji niż książka.
Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli czworonogów!
Opis fabuły:
źródło opisu: www.wydawnictwokobiece.pl
Był sobie pies to książka, która skradła moje serce. Wielokrotnie wywołała we mnie łzy wzruszenia, co jest raczej rzadkością. Dostarczyła mi także sporej dawki humoru, bo jak tu zachować powagę czytając historię z punktu widzenia wiecznie wesołego czworonoga? Tak, cały czas narrację prowadzi pies o imieniu Bailey. Postrzegany przez niego ludzki świat jest zabawniejszy niż można by przypuszczać. Poza tym cała opowieść wiele zyskała na tym zabiegu, ponieważ dla czytelnika jest to coś nieszablonowego i ciekawego.
Mimo,że Bailey nie do końca rozumie ludzką mowę i czasem opacznie odczytuje zachowania ludzi, dzięki rozpoznawaniu emocji i nastrojów potrafi doskonale opisać ich rozterki. Choć na swój, pomerdany, sposób odbiera wszystkie życiowe sytuacje jego przemyślenia są dogłębnie prawdziwe.
Dzięki temu, że ma możliwość przeżycia więcej niż jedno psie istnienie, towarzyszy różnym osobom i doświadcza całkiem odmiennych rodzajów relacji psa z właścicielem. Jednak zawsze bezwarunkowo obdarza swoich opiekunów dozgonną miłością i zaufaniem, przypominając im o tym, co w życiu najważniejsze. Aż żal, że nie każdy umie docenić takie oddanie.
Jak już wspominałam, do filmu podeszłam bez wielkich oczekiwań. Ot, przypomnę sobie historię, którą lubię i porównam z książką. Moje nieudane doświadczenia z książkowymi ekranizacjami rzucały cień na tę pozycję. Niemałe obawy dodatkowo potęgował fakt, że jest to kino familijne, co generuje jedyny minus filmu- dubbing. Powiem jedynie, że nie jest on dobry...o ile sam Bailey, którego narrację w polskiej wersji prowadził Marcin Dorociński, wpasował się w całość, o tyle głosy postaci ludzkich były uciążliwe w odbiorze i irytujące. Dlatego polecam Wam wersję oryginalną z napisami.
Reżyser filmu doskonale gra na naszych uczuciach poruszając delikatne struny człowieczej natury. Film jest bardzo rozczulający, kto kocha zwierzęta na pewno wie, o czym myślę. Historia jest nacechowana bardzo silnymi emocjami, które dodatkowo podkreśla chwytająca za serce muzyka. Całość idealnie ze sobą współgra tworząc opowieść potrafiącą poruszyć chyba każdego.
"Był sobie pies" to produkcja, która bawi i uczy. Myślę, że najwięcej wynieść z niej mogą młodzi widzowie, ponieważ mamy tu ukazaną silną więź między psem, a człowiekiem, która ma swój początek jeszcze w dzieciństwie. Relacja Ehtana i Baileya jest nietuzinkowa, oboje nie wyobrażają sobie życia bez drugiego kompana. Ich przygody mimo, że zabawne zmuszają też widza do głębszych przemyśleń. Jednak starsi widzowie z pewnością znajdą tu również coś dla siebie. Jak przystało na kino familijne, jest to film dla każdego.
A Wy oglądaliście film, a może czytaliście książkę? Jeśli jeszcze nie znacie tej historii mam nadzieję, że przekonałam Was by dać jej szansę.
Nitka
Ryczałam na tym filmie jak bóbr, mimo, że do płaczliwych nie należę. Kocham psy i od razu pomyślałam o moich dwóch psiakach, które czekają na mnie w domu podczas gdy ja oglądam ten film. Polecam każdemu miłośnikowi zwierząt :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ktoś, kto się na tym filmie nie wzruszy musi mieć serce z kamienia ;)
UsuńMnie akurat dubbing nie przeszkadzał. Lubię i film, i książkę ;)
OdpowiedzUsuńPaulina z naksiazki.blogspot.com
Kwestia gustu i przyzwyczajenia, zależy na co kto zwraca uwagę ;) Pewnie przy drugim podejściu już by mi to aż tak nie przeszkadzało :)
UsuńCzytałam, uwielbiam. Niesamowicie poczciwy główny bohater! <3
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńFilmu jeszcze nie miałam okazji obejrzeć, ale książkę oczywiście czytałam, niezwykle wzruszająca przygoda czytelnicza. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie myślę, że warto skusić się również na film ;)
UsuńZ każdą kolejną recenzją jestem pewniejsza, że dobrym wyborem było zapisanie tego filmu do notatnika. Przy najbliższej okazji obejrzę :)
OdpowiedzUsuńObiecuję :)
Trzymam za słowo! :D
UsuńPrzepłakałam dostałownie caaaalusieńki film ;)
OdpowiedzUsuńTrudno się nie wzruszyć ;)
UsuńNie czytałam, ale film owszem oglądałam, super fajny.
OdpowiedzUsuń