Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Drive" Kate Stewart, bo każda chwila ma swoją piosenkę

"Drive" Kate Stewart, bo każda chwila ma swoją piosenkę

   Można powiedzieć, że od książek z muzyką w tle rozpoczęła się moja książkowa przygoda. Właśnie wtedy pewna seria z mocnym muzycznym akcentem zwróciła mi w głowie. Trylogię S. C. Stephens z "Bezmyślną" na czele do tej pory wspominam z sentymentem. W międzyczasie trafiłam na bezbłędne "Maybe someday" Hoover, które dosłownie tętniło emocjami i muzyką. Dlatego teraz każdy tytuł z motywem muzycznym przemyconym do fabuły ma u mnie dość duży kredyt zaufania. Podchodzę do takich historii z otwartym umysłem, bo w tego typu książkach sprawdzają się jedynie nieszablonowe rozwiązania. Jak było w przypadku debiutanckiej powieści Kate Stewart? Tego dowiecie się z dalszej części wpisu.




Opis:
Muzyka… najwierniejsze odbicie serca. Przeciętna piosenka trwa trzy i pół minuty. Może sprawić, że zatrzymasz się, zamrugasz i pomyślisz o przeszłości lub przeniesie cię do rozrywających serce wspomnień. W szczytowym okresie kariery miałam wszystko, czego pragnęłam i wiodłam wymarzone życie. Odnalazłam swoje tempo, wpadłam we właściwy rytm, ale jakiś czas później odebrałam telefon, który sprawił, że wszystko przepadło. Widzisz, moje ulubione piosenki potrafiły się na siebie nakładać i grać równocześnie. Zakochałam się w melodii jednego mężczyzny a słowach drugiego. Jeśli chodzi jednak o podkład muzyczny naszego życia, to czy ktokolwiek potrafiłby wybrać ulubioną piosenkę? I właśnie po to, by wyzbyć się wątpliwości, zrezygnowałam z miejsca w pierwszej klasie samolotu i postawiłam na jazdę samochodem i przemyślenia. Dwa dni. Jedna playlista. I długa droga do domu, do czekającego na mnie mężczyzny.


   Nie wiem jak Wy, ale ja po przeczytaniu tego opisu czułam się niesamowicie zaintrygowana. Ja, która często lekceważę okładkowe opisy. Czemu? Panują wśród nich dwa trendy, których nie znoszę. Pierwszy  to zdradzanie zbyt dużo fabuły, co odbiera czytelnikowi frajdę podczas lektury. Drugi nagminnie stosowany chwyt to zamieszczenie enigmatycznej notki , z której nie dowiadujemy się dosłownie nic. Ten zachęcił mnie na tyle, by niezwłocznie zacząć czytać! 
   Opis zdecydowanie zachęcał do zagłębienia się w tej historii, jednak nie było zauroczenia od pierwszych stron. Przez pierwszą połowę powieści towarzyszyły mi bardzo mieszane odczucia. Owszem, tło zostało wypełnione po brzegi muzyką, ale temu, co na froncie brakowało odrobiny powera. Ciągle czekałam na coś, co bardziej przekona mnie do całości. Liczyłam, że autorka rzuci do fabuły coś nowego, co nadałoby historii inny bieg i... w końcu to dostałam! Mało tego, kiedy losy głównych bohaterów zaczęły obierać całkiem nieprzewidywalne kursy, to co uznałam za ckliwe i nudnawe nabrało zupełnie innego wydźwięku. Autorka kupiła mnie drugą połową historii. Zapomniałam o wcześniejszej niechęci i dałam porwać się kolejnym nutom fabuły, która zaczynała tworzyć spójną całość. 
   Nie mam wątpliwości, że "Drive" zostało dokładnie przemyślane i dopracowane przez autorkę. Akcja przeplatająca się bezbłędnie między dwoma ramami czasowymi była strzałem w dziesiątkę. Z przyjemnością towarzyszyłam w mentalnej podróży głównej bohaterki, która podobnie jak ja- zbyt często opierała swoje decyzje na emocjach. Ponadto, każdy rozdział został opatrzony osobną piosenką, która towarzyszy jednocześnie nam podczas lektury i bohaterom w ich codziennym życiu. Dzięki temu mogłam poczuć się jeszcze bardziej związana z rozgrywającymi się wydarzeniami.
   Niebanalne okazały się również postacie wykreowane przez Stewart. Stella, grająca główne skrzypce w tej historii, to mieszanka idealnie równoważących się cech. Jest przykładem na to, że postać kobieca nie musi być nieśmiała i zagubiona. Przeciwnie. Stella to kobieta, która ciężką pracą osiągnęła swój sukces. Nie boi się wyrażać własnych opinii i nie szczędzi ciętych komentarzy. Jest oryginalna, a jej trampki z cytatami piosenek i kultowe koszulki to coś, czego nie da się zapomnieć.  Mimo to, Stella ma również wrażliwą stronę, która niejednokrotnie zostaje wystawiona na próbę i dotkliwie pokiereszowana. Niestety jej najczęstszym błędem jest kierowanie się emocjami, które doszczętnie przejmują nad nią kontrolę. Mimo, że poznajemy ją jako dorosłą, ułożoną kobietę wystarcza jeden telefon, by pogrzebane dawno uczucia wróciły do niej ze zdwojoną siłą. Na przekór temu nie jest jednak postacią, która irytuje swoim zachowaniem. Mimo, że niejednokrotnie nie popierałam jej decyzji to kibicowałam jej w dążeniu do celu.


Niektóre piosenki były niczym ostre paznokcie wdzierające się w otwarte jak rany myśli,ponieważ muzyka to najwspanialszy bibliotekarz serca.

   Z opisu można domyślić się, że autorka zdecydowała się włączyć do gry motyw trójkąta miłosnego i jeśli macie z takowymi złe doświadczenia to radzę szybko sięgnąć po "Drive", żeby się ich pozbyć. Stewart zadbała, by każdej z postaci nadać unikalny charakter, przez co czytelnikowi ciężko określić którąkolwiek z nich jako tą "złą". Relacja z Reidem, czyli perkusistą walczącym z własnymi demonami jest dla Stelli niemal toksyczna. Tych dwoje zaczyna znajomość w dość obcesowy sposób i zdecydowanie nie pałają do siebie sympatią. Z biegiem czasu ich relacja się zmienia. Ciągle jednak wrzy w niej od emocji, nie tylko tych pozytywnych. Stella poznaje również Nate'a, z którym mają łączyć ją jedynie relacje zawodowe. Jednak mężczyzna jest tak oczarowany jej osobą, że chce poczekać aż Stella da mu szansę. Rysująca się wspólna przyszłość z Nate'm to na pewno bezpieczniejsza opcja, ale czy tego właśnie pragnie Stella? 
   "Drive" to podróż w głąb ludzkich emocji wypełniona po brzegi muzyką. Niebanalna powieść o miłości, która nie zawsze jest łatwa i bezbolesna. Stewart przedstawiła zawiłe losy młodych ludzi, którzy uczą się odnajdywać siebie i walczyć o własne szczęście. Przez całą powieść miałam wrażenie, że główna bohaterka stara się dopasować do melodii granej przez kogoś innego. Czy nie lepiej jednak stworzyć własną pieśń, która będzie odzwierciedleniem naszej osobowości i pragnień? Nie każdy instrument musi brzmieć dobrze w zespole. Piękny dźwięk niektórych z nich można dostrzec dopiero w kompletnej ciszy. 
   Niezaprzeczalnie urzekająca historia tętniąca muzyką, pasją i emocjami. Z pewnością przypadnie do gustu romantycznym duszom oraz wielbicielom muzycznych motywów. Samo zakończenie było dla mnie miłym i niespodziewanym zaskoczeniem. Myślę, że jeśli tylko dacie dacie szansę temu tytułowi nie będziecie rozczarowani.
   Moja ocena: 9/10
   Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia!
   
Historia, z którą nie chcę się rozstawać -"Zostań ze mną" K.A Tucker

Historia, z którą nie chcę się rozstawać -"Zostań ze mną" K.A Tucker

   Ah, co to była za lektura! Pierwsza książka K.A Tucker, jaką miałam okazję czytać i miłość od pierwszego spotkania. Bez wątpienia jedna z najbardziej klimatycznych i pochłaniających historii, jakie znam. Mimo, że lekturę skończyłam kilka dni temu to ciągle wracam myślami do niesamowitej Alaski. Chyba nieświadomie odkładałam pisanie tej opinii, by dać sobie kilka dni więcej na cieszenie się tą powieścią, zanim Wam ją polecę. Książka warta każdej minuty, którą jej poświęcicie.


Opis:
Calla Fletcher nie miała nawet dwóch lat, gdy matka wywiozła ją z Alaski, nie mogąc dłużej znieść izolacji i wiejskiego trybu życia. Dwudziestosześcioletnia dziewczyna zna tylko życie w wielkim, zatłoczonym Toronto. Kiedy dowiaduje się jednak, że dni jej ojca, który pozostał na Alasce, są policzone, zdaje sobie sprawę, że nadszedł czas na długą podróż do odległego miasteczka, w którym się urodziła.
Calla stawia czoła dzikiej przyrodzie, dziwacznym porom naturalnego światła, wygórowanym cenom, nawet konieczności korzystania z wychodka, a wszystko to, by poznać ojca. Podczas gdy dziewczyna stara się przywyknąć do surowego środowiska, nieuczesany, arogancki miejscowy pilot, który pomaga w prowadzeniu firmy czarterującej samoloty jej ojca, nie potrafi sobie wyobrazić życia w jakimkolwiek innym miejscu na świecie. I z chęcią odstawi Call do domu, przekonany, że jest zbyt rozpieszczona, by poradzić sobie na odludziu.
Niebawem jednak między dwojgiem zupełnie różnych ludzi, rodzi się nieoczekiwane uczucie. Calla nie zamierza jednak zostać na Alasce, a Jonah nigdy z niej nie wyjedzie.
Czy przystojny pilot i rozkapryszona dziewczyna z Toronto znajdą w końcu do siebie drogę? Czy będą potrafili poświęcić się dla miłości? Czy powtórzy się historia rodziców dziewczyny?

   Okładkowy opis zdradza wystarczająco dużo fabuły, więc ja nie będę się dziś na niej skupiać. Mam nadzieję, że po dotarciu do końca tego wpisu będziecie przekonani o tym, że warto sięgnąć po "Zostań ze mną" i sami prześledzicie losy bohaterów. Zamiast tego chcę opowiedzieć Wam czym ta historia zaskarbiła sobie moją bezwarunkową miłość. Bez wątpienia wpisuję ją na listę ulubionych. Już planuję kiedy do niej wrócić i zazdroszczę, że podróż na Alaskę jeszcze przed Wami.
   "Zostań ze mną" to wielowątkowa powieść przepełniona emocjami i niepowtarzalnym klimatem chłodnej Alaski. Autorka umiejscowiła powieść na biegunie zimna, który szczerze mówiąc nie kojarzy mi się zbyt dobrze. Jestem ciepłolubem. Nie znoszę zimy, ale podczas lektury nie umiałam wyzbyć się chęci odwiedzenia tej małej wioski. Ta sceneria jest znakomitym tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Tamtejsza małomiasteczkowość jest zupełnym przeciwieństwem świata, w którym żyje główna bohaterka. 
   Poza wyśmienitym tłem mamy również świetnie wykreowane postacie i to nie tylko główne. Tucker postawiła sobie poprzeczkę dość wysoko, ponieważ w książce aż roi się od postaci pobocznych. Ciężko nadać wydźwięk osobom, które pojawiają się jedynie na kilka chwil. Jednak autorka wyszła z zadania obronną ręką tworząc barwną mieszankę postaci i charakterów, które stają się dla czytelnika czymś więcej niż pustym imieniem.
   Główni bohaterowie to skrajne przeciwności. Calla wychowała się w wielkomiejskim zgiełku. Pracuje w korporacji, a wieczory spędza razem z najlepszą przyjaciółką w tętniących życiem barach.  Przykłada dużą wagę do swojego wizerunku, który kreuje w mediach społecznościowych. Poznajemy ją jako dość rozpieszczoną i rozkapryszoną dziewczynę z wielkiego miasta, która nie pokaże się nigdzie bez makijażu. Z każdym kolejnym dniem na Alasce Calla dostrzega, że w życiu liczą się inne wartości i zmienia się na naszych oczach. Mimo, że jej początkowa postawa może nie przypaść Wam do gustu, z czasem na pewno przekona Was do siebie swoją pomysłowością, poczuciem humoru i odwagą. 
   Jonah z kolei jest typem samotnika. Jest najlepszym pilotem pracującym w firmie czarterowej ojca Calli i nie wyobraża sobie życia poza Alaską. W maleńkiej miejscowości nie ma kobiety, która oparłaby się jego urokowi i surowej urodzie, co nie mieści się w głowie Calli. Dziewczyna nazywa go w myślach Yetim i od pierwszego spotkania nie pała do niego sympatią. Jednak i ona dostrzega to, co skrywa się za bujną brodą i nie mówię tu jedynie o przystojnej twarzy. Jonah to idealny i nieuchwytny przykład bohatera książkowego, który podczas lektury skradnie serce więcej niż jednej kobiecie. 
   Relacja tej dwójki niejednokrotnie mnie zaskoczyła i rozśmieszyła, ponieważ ich utarczki słowne i wzajemne nękanie nie znają granic. Ich znajomość rozwija się stopniowo, a zanim dostrzegają w drugiej osobie coś więcej mija sporo czasu. Czasu, który został idealnie wykorzystany na zobrazowanie trudnej do odbudowy relacji Calli z ojcem oraz na zarysowanie historii każdej z postaci pobocznych. Wbrew pozorom nie jest to kolejny ckliwy romans, bo autorka porusza wiele innych tematów, które wcale nie są mniej istotne. Skomplikowana relacja Calli z ojcem, który jest nieuleczalnie chory, niesamowicie mnie rozczuliła. W pewnych momentach nawet zaszkliły mi się oczy, co zdarza się bardzo rzadko.
   Czas spędzony na lekturze "Zostań ze mną" był czystą przyjemnością. Pokładałam w tym tytule spore nadzieje, jednak nie sądziłam, że dostanę historie, która na zawsze pozostanie w moim sercu. Zakochałam się w odległym miasteczku Alaski i z rozkoszą towarzyszyłam bohaterom w ich codziennym życiu, tak innym od mojego. Dałam się w całości pochłonąć tej historii i nadal nie mogę przestać o niej myśleć, ale wcale tego nie chcę. To przepiękna opowieść, która pokazuje, że prawdziwej miłości nie osłabią setki kilometrów czy rozłąka na lata. Powieść ma w sobie to coś, co w subtelny, prawie niezauważalny sposób osiada w naszym sercu podczas lektury. Coś, czego już się nie pozbędziecie. Książka, którą będę Wam nieustannie polecać. Musicie przeczytać!
   Moja ocena 10/10
   Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia!
   
   


Copyright © 2014 Z Nitką o książach , Blogger