Dawno, dawno temu... czyli jak to się wszystko zaczęło
Jakie książki zaczęły kształtować nasze czytelnicze dusze? Jaką powieść przeczytałyśmy jako pierwszą i dlaczego? Kto zaraził nas miłością do książek? W tym wpisie znajdziecie część naszej czytelniczej podróży, a dokładnie jej początek.
Olga:
Od czego zaczęłam…było to ładnych parę lat temu, a
miałam naście lat- była to może pierwsza gimnazjum. Zaczęłam, pomijając
lektury (czytałam wszystkie aż do czasu liceum), od krótkich książek
romantycznych zazwyczaj o młodzieży. Potrafiłam czytać przez całe dnie.
Lubiłam czytać lekkie historie, czasami śmieszne, czasami wzruszające. Któregoś
dnia przyjaciółka (oczywiście współautorka Nitka) zapowiedziała, że
wybierze dla mnie dwie książki, które mam przeczytać, a dopiero potem
ocenić. Wzięłam do ręki pierwszą z nich “Zmierzch”. Byłam bardzo
sceptycznie nastawiona, ale obiecałam, że przeczytam i tak się stało. Ta
pozycja nie porwała mnie, a kolejnych części nigdy nie miałam w ręce. Mimo to cieszę
się, że ją przeczytałam.
Miałam jeszcze drugą propozycje w zanadrzu. Było to
“Zawsze przy mnie stój” Carolyn Jess-Cooke. Szczerze mówiąc, a raczej pisząc,
niewiele już pamiętam z tej historii. Wiem, że była bardzo poruszająca,
wzruszająca i wycisnęła kilka łez. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że
była to pierwsza książka, która zrobiła na mnie takie wrażenie i wiem, że
w najbliższym czasie chcę do niej wrócić, aby móc przypomnieć sobie, co
zobaczyłam w tej propozycji.
Od tego czasu przeczytałam wiele niezwykle różnych książek.
Większość z nich kręci się wokół romantycznej tematyki, ale czasem odskakuję od tej
niej zaczepiając o przeróżne historie, oparte na prawdziwych wydarzeniach,
dramaty itp.
Nitka:
Swoją przygodę z
książkami rozpoczęłam dość dawno temu, ponieważ na początku gimnazjum. Jak sami
widzicie, musiało to być dawno, ponieważ gimnazja już nie istnieją...
Pierwszą książką, którą przeczytałam z własnego wyboru była
trzecia część wampirzej sagi Zmierzch, czyli "Zaćmienie" Stephanie Meyer. Tak, pewnie
teraz połowa z Was się śmieje, przewraca oczami lub wzdycha z politowaniem, myśląc,
jakie to banalne, ale choć jestem już o wiele starsza i moje uwielbienie dla
sagi przerodziło się w sentyment- nie żałuję ani chwili, jaką spędziłam
czytając te książki.
A dokładnie było to tak... Moja szkoła organizowała wyjazd do kina na "Księżyc w nowiu". Zapisałam się, chociaż wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, co to za film. Później, kiedy już zrobiłam reaserch, w domu nadrabiałam pierwszą część na dvd. Po seansie drugiej części stwierdziłam, że nie mogę czekać aż rok(!?) by dowiedzieć się jak dalej potoczy się ta historia. Jedynym sposobem żeby temu zaradzić było przeczytać książkę. Przy najbliższej wizycie w księgarni przekonałam tatę żeby kupił mi Zaćmienie. Pamiętam, co mi wtedy powiedział: "-Jeśli tylko będziesz ją czytać...". Teraz już tak nie mówi, bo wie, że pochłaniam książki wręcz nałogowo. Tak, więc "Zaćmienie" jest również pierwszą książką, która znalazła się w mojej domowej biblioteczce.
Z racji, że mieszkałam w małej miejscowości zlecałam zakupy książkowe mojemu tacie, który pracował w większym mieście. Jako kolejną oczywiście chciałam przeczytać "Przed świtem", ale mój tata się pomylił i kupił "Księżyc w nowiu", jednak nie zmartwiło mnie to, ją również przeczytałam. Kiedy już przewertowałam całą sagę zaczęłam szukać książek o podobnej tematyce, a moja półka stopniowo zapełniała się różnymi powieściami młodzieżowymi.
Aktualnie jestem uzależniona od kupowania książek i często chowam je przed moją rodziną. Jednak piętrzące się stosy na półkach ciężko ukryć, tym bardziej zaczyna brakować miejsca. Na szczęście mój chłopak nie ma nic przeciwko, jak na razie... :P
A dokładnie było to tak... Moja szkoła organizowała wyjazd do kina na "Księżyc w nowiu". Zapisałam się, chociaż wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, co to za film. Później, kiedy już zrobiłam reaserch, w domu nadrabiałam pierwszą część na dvd. Po seansie drugiej części stwierdziłam, że nie mogę czekać aż rok(!?) by dowiedzieć się jak dalej potoczy się ta historia. Jedynym sposobem żeby temu zaradzić było przeczytać książkę. Przy najbliższej wizycie w księgarni przekonałam tatę żeby kupił mi Zaćmienie. Pamiętam, co mi wtedy powiedział: "-Jeśli tylko będziesz ją czytać...". Teraz już tak nie mówi, bo wie, że pochłaniam książki wręcz nałogowo. Tak, więc "Zaćmienie" jest również pierwszą książką, która znalazła się w mojej domowej biblioteczce.
Z racji, że mieszkałam w małej miejscowości zlecałam zakupy książkowe mojemu tacie, który pracował w większym mieście. Jako kolejną oczywiście chciałam przeczytać "Przed świtem", ale mój tata się pomylił i kupił "Księżyc w nowiu", jednak nie zmartwiło mnie to, ją również przeczytałam. Kiedy już przewertowałam całą sagę zaczęłam szukać książek o podobnej tematyce, a moja półka stopniowo zapełniała się różnymi powieściami młodzieżowymi.
Aktualnie jestem uzależniona od kupowania książek i często chowam je przed moją rodziną. Jednak piętrzące się stosy na półkach ciężko ukryć, tym bardziej zaczyna brakować miejsca. Na szczęście mój chłopak nie ma nic przeciwko, jak na razie... :P
Ja po sagę "Zmierzch" sięgnęłam dosyć późno bo dopiero na studiach. Z dzieciństwa pamiętam najbardziej Harry'ego Potter'a :D też mam problem z kupowaniem książek, a mój chłopak zaczyna mnie już wyzywać, ale nic mnie przed tym nie powstrzyma :D pozdrawiam Was Dziewczyny! :)
OdpowiedzUsuńKocha się nie ZA, a POMIMO :D więc np.pomimo domu pełnego książek :D
UsuńDziękujemy serdecznie! ;)
O, u mnie też zaczęło się od "Zmierzchu"! Byłam wtedy w czwartej klasie podstawówki i do tej pory czytałam co piątą lekturę (jeśli w ogóle), ale bardzo chciałam się określić podczas wojny Edward vs Jacob, która toczyła się wśród mojej koleżanek. W ten sposób przepadłam w książkach... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
nieksiazkowy.blogspot.com
Myślę, że u wielu osób te książki rozbudziły miłość do czytania ;)
UsuńSwoją przygodę z czytaniem, również rozpoczęłam od Zmierzchu, choć nie była to miłość od pierwszej strony. Zaczęłam czytać i stwierdziłam, że co mnie odchodzi historia jakiejś dziewczyny, której rodzice się rozwiedli... Książka trafiła na półkę na bardzo długi czas, bo prawie 2 lata. I wtedy rozpoczął się bum - wszyscy oszaleli na punkcie historii Belli i Edwarda, a ja mimo, że książkę posiadałam, to nie wiedziałam, o co chodzi. No i nastał czas na drugie podejście. Przeczytałam, zakochałam się i w ciągu miesiąca miałam już całą Sagę za sobą :) Idealna pozycja do rozniecenia miłości do czytelnictwa :)
OdpowiedzUsuńwww.isabellart.pl
Cieszę się, że i u Ciebie przygoda zaczęła się od tej pozycji ;) Ja teraz wręcz dziękuję losowi, że ta historia zaciekawiła mnie na tyle by sięgnąć po książki. Inaczej pewnie nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem na swojej czytelniczej i pisarskiej drodze. Nie wyobrażam sobie życia bez tej pasji ;)
UsuńJa swoją przygodę z czytaniem zaczęłam wcześnie, bo jako 6-7-letnie dziecko. Wszystko dzięki sadze o Harrym Potterze, on mi pokazał, że książki mogą być świetne :)
OdpowiedzUsuń"Zmierzch" i dalsze części również przeczytałam i nawet przypadły mi do gustu. Śmieszy mnie, kiedy DOROŚLI "cisną" po książce, o której wiadomo, że adresowana jest do młodzieży...