Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Skomplikowane relacje damsko - męskie, czyli "Ladies Man" Katy Evans

   Wcześniejsze tomy serii Manwhore przeczytałam z przyjemnością i dałam się porwać historii grzesznego Sainta i pięknej dziennikarki o imieniu Rachel. Mimo, że nie były one pozbawione wad z niecierpliwością czekałam na kolejną odsłonę cyklu. 

   "Ladies Man" skupia się na relacji dwójki najlepszych przyjaciół właśnie tamtych postaci. Tahoe i Gina tworzą zgrany duet, są oddani i doceniają swoją przyjacielską relację. Jednak czy przyjaźń damsko - męska może zaowocować czymś dobrym?




Opis fabuły:
   Najseksowniejsza książka w dorobku Katy Evans, którą największy portal recenzencki GoodReads.com określił jaką najlepiej ocenianą powieść erotyczną w historii.
   To mężczyzna, z którym nie chodzi się na randki.
   To mężczyzna, przed którym ostrzegała cię mama.
   To mężczyzna, który złamie ci serce.
   Tahoe Roth to najlepszy przyjaciel Malcolma Sainta. Człowiek o twarzy anioła i duszy diabła. Ten facet, którego jedno spojrzenie powoduje przyspieszone bicie serca, seks traktuje jak lekarstwo na wszystko.
   Gina jest piękną dziewczyną, która w obecności Tahoe woli być ostrożna. Kiedyś ją odrzucił, a ona odrzuciła jego. Oboje czują się rozbici. Wygląda na to, że tych dwóch części nie można już ze sobą połączyć.
   Choć czują do siebie niewiarygodną chemię i fantazjują o sobie bez opamiętania, pozostają jedynie przyjaciółmi. W końcu Gina uświadamia sobie, że jedyny facet, którego pragnie to uparty i niedostępny Tahoe Roth.
źródło opisu: Wydawnictwo Kobiece


 Jednym kciukiem przesuwa po ustach w prawo, drugim w lewo. Zaczyna we mnie płonąć jakieś nowe uczucie, coś innego niż ból, coś, czego nie rozumiem. I dopada mnie panika na myśl o tym, że na mojej twarzy nie ma ani odrobiny makijażu. Z każdym przesunięciem kciuków po moich ustach Tahoe coraz głębiej patrzy mi w oczy. A ja jestem naga – bardziej krępuje mnie nagość twarzy niż ciała. A on widzi moje pełne usta i duże, ekspresyjne oczy. Widzi całą mnie. 

   Wszyscy nosimy maski. Kreujemy taki wizerunek siebie, jaki uznajemy za najlepszy w oczach innych. Wiecznie gramy i udajemy, zatracając własną osobowość pod ciężarem fałszu. Za wszelką cenę chcemy zadowolić publikę, odsuwając na bok własne potrzeby i autentyczność. Tak naprawdę jedyne, czego skrycie pragniemy to znaleźć osobę, która zaakceptuje prawdziwą wersję nas. Kogoś, kto będzie chciał widzieć tylko szczerość, bez wszelkich upiększeń i kłamstw. 
   Główni bohaterowie książki zmagają się właśnie z takimi problemami.
   W przeszłości uczucia Reginy zostały wystawione na bolesną próbę. Dotkliwe doświadczenia nakazują jej zachować dystans w kontaktach z ludźmi, a szczególnym brakiem zaufania darzy mężczyzn. Swoje serce otoczyła potężnym murem i niełatwo będzie go zburzyć. Mimo to zgrywa twardzielkę, a pewności siebie dodaje jej mocny makijaż, który skrywa znacznie więcej niż można by przypuszczać.
  Tahoe Roth uchodzi za niepoprawnego kobieciarza. To bogaty, czasem bezczelny i arogancki król nocnego życia.  Jego nieziemska uroda i hipnotyzujące, niebieskie oczy przyciągają płeć piękną niczym magnes. Powiecie: Proste. Szablonowe. Nie do końca, ponieważ tak, jak maską Giny jest makijaż, tak Tahoe również gra pod publikę. Ponadto jego postać jest na tyle barwna, że wywołuje u czytelnika mnóstwo emocji. Sama muszę przyznać, że Tahoe niejednokrotnie mnie rozśmieszył, rozczulił, zirytował i podniósł mi ciśnienie. Jestem pewna, że te niebieskie oczy jeszcze przez jakiś czas nie dadzą mi spokoju.
   Najbardziej urzekła mnie w tej historii skomplikowana relacja głównych postaci. Tahoe i Gina są przyjaciółmi. Uwielbiają własne towarzystwo i często rozumieją się dosłownie bez słów. Regina, jak na oddaną przyjaciółkę przystało, toleruje wszelkie wybryki Tahoe i zaciska usta na widok uczepionych jego ramion kobiet. On natomiast nie wtrąca się, kiedy dziewczyna postanawia spróbować szczęścia w miłości i zaczyna randkować. W obojgu jednak budzą się znacznie głębsze uczucia, a napięcie między nimi jest namacalne, nawet dla czytelnika. Dodatkowo nie brakuje zabawnych i dwuznacznych sytuacji, które zagęszczają atmosferę. Idealna mieszanka humoru i gorących uczuć.
   Choć scen erotycznych mamy tu niewiele to Katy Evans okazała się mistrzynią w budowaniu napięcia! Apetyt czytelnika rośnie w miarę czytania, a książka tak wciąga, że strony "uciekają" przeraźliwie szybko. Jest to przypadek, kiedy z jednej strony chcesz skończyć czytać jak najszybciej by poznać zakończenie, a z drugiej nie jesteś w pełni gotowa by pożegnać się z postaciami, które polubiłaś (tak, myślę o Tahoe).  





   Tę część czytało mi się zdecydowanie przyjemniej niż wcześniejsze. Sądzę, że fani Sainta będą również usatysfakcjonowani, ponieważ Malcolm wraz z żoną skradł tej historii kilka momentów. Jeśli natomiast nie znacie poprzednich tomów uważam, że możecie przeczytać "Ladies Man" jako całkowicie odrębną historię. Szczerze Was do tego zachęcam! Ja już czekam na kolejny tom, w którym poznamy bliżej Callana i siostrę Tahoe.
   Na koniec muszę jeszcze wtrącić słowo o okładce, w której się totalnie zadurzyłam! Jest cudowna, tajemnicza i idealnie nawiązująca do treści! Chyba stanie się jedną z moich ulubionych. Pisząc tę recenzję cieszę nią oczy, oczywiście by zaczerpnąć inspiracji...
   Moja opinia: 9/10
   Za możliwość przeczytania tej wciągającej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
   Nitka
   

2 komentarze:

Copyright © 2014 Z Nitką o książach , Blogger