Twórczość Tijan wreszcie w Polsce!- "Antistepbrother. Antybrat"
Na premierę "Antybrata" czekałam ze zniecierpliwieniem. Opis fabuły zapowiadał początek naprawdę dobrej historii, wątek przybranego rodzeństwa zawsze broni się w tego typu opowieściach. Poza tym słyszałam wiele pozytywnych opinii o książkach Tijan, a pierwsza polska premiera jej powieści wywołała niemałe poruszenie w czytelniczym światku. Uwagę przyciąga także kusząca okładka, która sugeruje niegrzeczną opowieść z nutą pikanterii, ale czy tak jest?
Opis:
Kiedy ojciec Summer bierze ślub, do jej rodziny dołącza Kevin, syn macochy. Choć w praktyce jest jej przybranym brat, dziewczyna nie może powstrzymać fascynacji chłopakiem. Nie łączą ich więzy krwi, ale Summer nie miałaby nic przeciwko, gdyby połączyło ich uczucie.
Kiedy Kevin jedzie do college’u, dziewczyna bez wahania podąża za nim. Zdaje sobie sprawę, że młody mężczyzna nie narzeka na brak powodzenia, ale to ona chce być tą jedyną. Wszystko zmienia się, kiedy poznaje Cadena Banksa, znajomego z bractwa Kevina. Faceci nie pałają do siebie sympatią. Mimo to Summer przerzuca zainteresowanie na wytatuowanego, umięśnionego i piekielnie seksownego Cadena.
Na kim ostatecznie skupi się Summer?
Miałam dość spore oczekiwania względem tej książki. Liczyłam na namiętny romans z główną bohaterką rozdartą pomiędzy dwoma seksownymi bad boyami. "Antybrat" okazał się natomiast typową powieścią young adult z kilkoma wyważonymi scenami erotycznymi. Po skończonej lekturze czuję niedosyt, ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Cieszę się, że mogłam na moment wejść do świata, w którym źli chłopcy wyglądają tak jak Caden Banks.
Summer jest zagubioną dziewczyną, która po śmierci matki zostaje postawiona przed faktem dokonanym i musi odnaleźć własne miejsce w nowej rodzinie. Razem z macochą i przybranym bratem tworzą miraż idealnych rodzinnych więzi. Chęć wypełnienia pustki po utracie matki jest tak dominującą, że Summer nawet nie zauważa, kiedy przelewa ból w złudną miłość do "brata"- Kevina. Mimo, że ma on reputację rozwiązłego dupka, który skacze z kwiatka na kwiatek (i naprawdę jest dupkiem) uzależnia od niego własną przyszłość i wybiera studia na tej samej uczelni. Na szczęście nie ma tego złego, bo właśnie tam poznaje Cadena, a moim zdaniem jest to postać, która najbardziej broni tej historii.
Potrafię zrozumieć, że przeżycia Summer zdefiniowały jej osobowość i podejście do życia, ale czasem naprawdę nie rozumiałam jej postępowania. Poznajemy ją jako dość przeciętną i niepewną siebie dziewczynę, której centrum świata stanowi nieosiągalny chłopak.
Pod wpływem towarzystwa Cadena stopniowo odkrywa w sobie odwagę do wyrażania własnego zdania i nie boi się otwarcie mówić, co myśli. Dosłownie staje się gadułą i zdecydowanie najpierw mówi, a potem myśli- bez względu na konsekwencje. Summer często zachowuje się dziwnie i rzuca uwagi, które są całkiem nie na temat, ale niektórym z pewnością jej dziwactwa przypadną do gustu.
Jeśli chodzi o Kevina to, jak już wspomniałam, jest kompletnym idiotą i chyba nie mam do powiedzenia na jego temat nic więcej. To płytki, zadufany w sobie narcyz. Jego zachowanie notorycznie mnie irytowało. Mam wrażenie, że mimo iż stanowi jedną z głównych postaci drugoplanowych autorka poświęciła wykreowaniu jego sylwetki zbyt mało uwagi. Jest, bo jest- i tyle.
Postać Cadena na szczęście rekompensuje nijaką osobowość Kevina. Sądzę, że właśnie ze względu na niego warto sięgnąć po tę książkę. Mimo, że wyglądem idealnie wpisuje się w stereotyp bad boya, tak naprawdę jest niesamowicie wartościową duszą. Łączy w sobie sprzeczności, co podoba mi się najbardziej. Seksowny, pewny siebie i do tego z nieziemskimi tatuażami! Jednak potrafi być również opiekuńczy i wyrozumiały, jak mało kto. Ta postać od początku mnie intrygowała. Jego zachowania nie da się przewidzieć. Mimo, że budził respekt wśród rówieśników, a dziewczyny same rzucały mu się w ramiona, nie wykorzystywał tego (jak sami wiecie kto...). Cóż, przynajmniej kiedy Summer go poznaje już taki nie jest. Jego postać pozytywnie mnie zaskoczyła, czym między innymi zdobyła moją sympatię. Mimo pozorów, jakie stwarza, jest nieco zamknięty w sobie i odizolowany od studenckiego świata. Do tego skrywa tajemnicę, którą nie ma zamiaru się z nikim dzielić.
Caden był moim platonicznym przyjacielem, z którym się przytulałam, który niósł mnie do łóżka i delikatnie okrył kołdrą... który w samochodzie przez całą drogę trzymał mnie za rękę. Tak. Właśnie takimi przyjaciółmi byliśmy.
Książkę czyta się dość przyjemnie, ale niestety nie była to porywająca lektura. Przez pierwszą połowę akcja rozwijała się dość mozolnie, na szczęście druga była zdecydowanie lepsza pod tym względem. Osobiście przypisuję tą zasługę Cadenowi, który w miarę upływu stron pojawiał się coraz częściej. To właśnie jego postać wnosiła najwięcej tajemniczości do historii, a podsycana ciekawość kazała mi odkryć jego sekrety jak najszybciej.
Mimo lekkiego pióra autorki czasem ciężko było mi odnaleźć się w opisywanej przez nią sytuacji. Dotyczy to kilku scen, których opisy po prostu do mnie nie trafiały. Dużym problemem natomiast okazały się dialogi. Pierwszy raz zdarzyło mi się gubić w rozmowach bohaterów, często były one dla mnie niezrozumiałe. Niejednokrotnie wracałam do początku dialogu, by przeczytać go ponownie i sprawdzić czy czegoś nie pominęłam. Troszkę odbierało mi to przyjemność z czytania.
Słowem podsumowania... "Antybrat" z pewnością przypadnie do gustu młodym czytelnikom. Myślę, że jest to naprawdę dobra powieść młodzieżowa ukazująca różne oblicza przyjaźni, istotę rodzinnych więzi i rodzące się uczucia. Niestety, starsi czytelnicy mogą być nie do końca usatysfakcjonowani po tej lekturze. Zamysł Tijan na fabułę był naprawdę ciekawy, ale mam wrażenie, że jego potencjał nie do końca został wykorzystany. Wiele rzeczy w powieści dzieje się bardzo chaotycznie, niektóre momenty są nie do końca przemyślane. Wszystko to sprawia, że czasem w tekście można się pogubić.
To czy sięgniecie po "Antybrata" zostawiam do rozstrzygnięcia Waszemu czytelniczemu instynktowi. Ta pozycja sprawdzi się, jeśli macie ochotę na niezobowiązującą lekturę, ale nie stawiajcie jej poprzeczki dość wysoko.
Nie ukrywam, że bardzo lubię książki Wydawnictwa Kobiecego i zwykle większość pozycji, które ukazują się pod ich szyldem trafia idealnie w mój gust. Dlatego mimo niezbyt udanego początku nie zamierzam kończyć swojej przygody z twórczością tej autorki. Jednak do kolejnej książki podejdę bez wygórowanych oczekiwań.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Mi się książka podobała. Miała one swoje wady, czasem sama też nie potrafiłam się odnaleźć w jakimś dialogu. Nie jest to jakaś ambitna lektura, raczej ksiązka na jeden wieczór, więc mimo kilku minusów i tak przyjemnie spędziłam z nią czas. :)
OdpowiedzUsuńMoje rozczarowanie chyba najbardziej wynika z faktu, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Niestety mnie nie zachwyciła :/ ale relaks na wieczór można sobie nią zapewnić :)
UsuńOstatnio spotykam się z naprawdę rożnymi opiniami na temat tej książki, a mnie się ona właśnie bardzo spodobała :D Ile ludzi, tyle opinii ;P
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Mnie ta książka również delikatnie rozczarowała.
OdpowiedzUsuńKinga