#CzytamZPrzycjaciółką najbardziej przerażającą historię o przyjaźni- "Jak mogłaś" Heidi Perks
Co dzieje się, kiedy najlepsza przyjaźń zostaje wystawiona na dotkliwą próbę? Mimo, że "Jak mogłaś" to lektura przyprawiająca o dreszcz niepokoju to właśnie przyjaźń jest tu wątkiem dominującym. Dwie kobiety, dwie historie, jedno zaginięcie i jedno morderstwo. To książka pełna intryg, kłamstw i manipulacji, które pochłoną Was bez reszty.
Opis:
Byłaś za nią odpowiedzialna, a teraz zaginęła.
Charlotte, przyjaciółka Harriet, opiekuje się jej córką. Dziecko znika. Kobieta może przysiąc, że spuściła małą z oka ledwie na chwilę, że dziewczynka cały czas bawiła się z innymi dziećmi. Przecież dbała o nią jak o własne dziecko! Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?
Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotykać się na komisariacie. Będą przesłuchiwane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować, bo na jaw wychodzą liczne sekrety. Harriet i Charlotte muszą zdecydować, czy wzajemnie sobie pomóc. Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?
Charlotte, przyjaciółka Harriet, opiekuje się jej córką. Dziecko znika. Kobieta może przysiąc, że spuściła małą z oka ledwie na chwilę, że dziewczynka cały czas bawiła się z innymi dziećmi. Przecież dbała o nią jak o własne dziecko! Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?
Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotykać się na komisariacie. Będą przesłuchiwane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować, bo na jaw wychodzą liczne sekrety. Harriet i Charlotte muszą zdecydować, czy wzajemnie sobie pomóc. Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?
Dzięki akcji #CzytamZPrzyjaciółką organizowanej przez Wydawnictwo Otwarte miałam przyjemność podzielić się tą historią z moją przyjaciółką. Książkę czytałyśmy praktycznie równocześnie i z ciekawością wymieniałyśmy swoje przemyślenia podczas lektury. Razem snułyśmy teorie na temat zakończenia i wymieniałyśmy się spostrzeżeniami. Nasze czytelnicze gusta nie zawsze idą w parze, tym bardziej chciałam, by i ona podzieliła się tu swoimi wrażeniami po lekturze. Zatem, nie przedłużając, zapraszam Was na nietypową recenzję z dwóch perspektyw.
Nitka pisze:
Harriet to matka na pełen etat. Razem z mężem wychowuje czteroletnią córeczkę, Alice. Z pozoru udane małżeństwo skrywa za fasadą szczęścia niejeden sekret. Chcąc wreszcie zrobić coś dla siebie Harriet postanawia skorzystać z kursu księgowości, jednak musi rozstać się na ten czas z córką. Brzmi dziwnie, prawda? To dlatego, że Harriet nigdy wcześniej nie zostawiła córki pod czyjąkolwiek opieką. Postanawia jednak zaufać najlepszej przyjaciółce i powierzyć jej małą Alice. Będąc na kursie jednak cały czas myśli o córce, a kiedy jej komórka się rozładowuje i nie może skontaktować się z przyjaciółką, zaczyna mieć złe przeczucia. Potwierdzeniem najgorszego ze scenariuszy są błyski policyjnego radiowozu, który Harriet zastaje pod własnym domem. Wie już, co się stało. Jej najlepsza przyjaciółka zawiodła.
Charlotte zdaje się prowadzić idealne życie. Choć niedawno rozstała się z mężem jest szczęśliwą matką, ma piękny dom i nie narzeka na swój los. Jest szanowaną matką wśród znajomych. Jej zdanie zdecydowanie liczy się w kręgu innych mam. Mimo, że Charlotte jest zupełnie inna od cichej Harriet, kobiety łączy wieloletnia przyjaźń. Kiedy Charlotte ma okazję wreszcie poczuć się pomocna dla przyjaciółki i zabiera jej córeczkę, wraz ze swoimi dziećmi, na festyn- ta rozpływa się w powietrzu. Przekonana o własnej winie, nie umie poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Kiedy wieść o zaginięciu Alice rozchodzi się wśród innych rodziców przezornie zaczynają odsuwać od Charlotte swoje dzieci. Znajomi nagle odwracają się do niej plecami, a zrozpaczona kobieta nie jest w stanie spojrzeć przyjaciółce w oczy.
W powieści "Jak mogłaś" wydarzenia z teraźniejszości przeplatają się co chwila z tymi z przeszłości. Ponadto, równocześnie poznajemy historię dwóch głównych bohaterek. Mimo dość zawiłego sposobu przedstawienia fabuły wszystko jest tutaj zwięzłe i spójne. Autorka płynnie łączy wszystkie wątki przechodząc z punktu widzenia jednej bohaterki do drugiej. Czytelnikowi dość łatwo odnaleźć się w rozgrywających się wydarzeniach.
Książkę czyta się bardzo szybko, a fabuła wciąga od pierwszych stron. Styl autorki jest lekki i przyjemny w odbiorze, skutkiem czego są uciekające w zawrotnym tempie strony. Thrillery nie są zdecydowanie gatunkiem po który sięgam najczęściej, dlatego bałam się, że "Jak mogłaś" może nie przypaść mi do gustu. Jednak styl autorki i intrygująca fabuła pochłonęły mnie na dobre. Książkę pochłonęłam praktycznie na jednym wdechu.
Mimo, że w pewnym momencie bardzo łatwo już przewidzieć zakończenie i dla mnie samej nie było ono wielkim zaskoczeniem to nie przeszkadzało mi to w ogólnym rozrachunku. Rozdziały zbliżające nas do zakończenia są nadal ciekawe i czyta się je z zapartym tchem.
Bardzo łatwo wczuć się w położenie głównych bohaterek. Ciężko było mi obrać którąś ze stron. Równocześnie czułam niewymowne poczucie winy Charlotte i przerażenie bezradnej Harriet. Jest to oczywiście zasługą pisarki, która potrafiła wykreować różne od siebie charaktery bohaterek.
Trudno mi ocenić tę historię na tle wybitnych przedstawicieli gatunku, bo nie jestem znawcą, ale w mojej ocenie jako powieść z dreszczykiem wypada całkiem dobrze. Wyraźne poczucie niepokoju da się odczuć już od pierwszych stron, a kiedy dopadnie ono czytelnika ten nie jest w stanie się od niego uwolnić. Kłamstwa, intrygi, chorobliwie zaborczy mąż, przerażające problemy z pamięcią... to wszystko sprawia, że prosta historia sieje zamęt w czytelniku. Niejednokrotnie podczas lektury będziemy sobie zadawać pytanie, jak sami postąpilibyśmy na miejscu głównych bohaterek, a żadna decyzja nie przychodzi im łatwo. Ta historia pokazuje, jak złudne może okazać się wyobrażenie o bliskiej nam osobie. Nigdy nie możemy być pewni, że znamy kogoś od podszewki. Każdy ma tajemnice, którymi nie zamierza się dzielić.
Moja ocena: 8,5/ 10
Co o tym sądzi Olga?
#CzytamZPrzyjaciółką to akcja, dzięki której mogę pierwszy raz podzielić się recenzją książki. "Jak mogłaś" Heidi Perks to pierwszy przeczytany przeze mnie thriller i pierwsza zrecenzowana książka. Mam nadzieję, że dwie perspektywy w z jakich przedstawiamy tę historię zachęcą Was do jej przeczytania.
Harriet pierwszy raz od czterech lat, czyli od urodzenia córki, zostawia ją pod opieką kogoś innego niż ona sama. Alice powierza swojej najlepszej, jak sądzi, a przede wszystkim jedynej przyjaciółce. Charlotte Raynolds- to ona zaczęła kilka lat wcześniej znajomość z Harriet, po jej przyjeździe do obcego miasta w Dorset. Mimo, że Harriet nie potrafiła porozumieć się z resztą przyjaciółek Charlotte, one się polubiły. Rozmawiały ze sobą o wszystkim, ale czy na pewno? To Raynolds przekonała ją do rozpoczęcia kursu księgowości. Harriet z trudem przystaje na propozycje. Ten jeden, jedyny raz zostawia ukochaną córeczkę pod opieką przyjaciółki. Jest pewna, że tylko Charlotte będzie potrafiła zająć się Alice. Piknik rodzinny wydaje się świetną okazją, by dzieci wspólnie się pobawiły. Rodzinne zabawy, kramy z przekąskami, dmuchane zamki i tory przeszkód. Tym wszystkim mieli się cieszyć Jack, Molly, Evy i Alice. Jednak już pierwsza atrakcja sprawiła, że dzień, który miał być taki radosny, zakończył się w tak tragicznych okolicznościach. Charlotte jest pewna, że straciła dzieci z oczu tylko na chwilkę, jednak krótka chwila wystarczyła żeby z dmuchanego zamku wyszła tylko dwójka dzieci, które miała pod opieką. Alice nie wróciła, ale czy dziewczynka weszła do zamku, czy ktoś ją uprowadził, czy może sama uciekła? Każdy ma w głowie historię chłopca sprzed kilku miesięcy, który nie odnalazł się do tej pory. Czy te dwie historie się łączą? Czy Alice się znajdzie? Autorka opisała trudna historię. Zrozpaczeni Harriet i Brian są w stanie zrobić wszystko by odnaleźć córkę. Przeżywają w swoim malutkim domu dramat. Każdy ich żałuje i im współczuje. Ale jest jeszcze przyjaciółka. Według wszystkich z zewnątrz to Charlotte jest winna zaginięcia Alice. Przyjaciele się od niej odwrócili, zabierając tym samym przyjaciół jej dzieci. Dziennikarze wyciągają przeciwko niej kolejne brudy, chcąc udowodnić winę. Nie potrafi zrozumieć co się stało i też czeka na wieści o dziewczynce. Przyjaźń kobiet została poddana tragicznej próbie. Dopiero po dwóch tygodniach spotykają się ze sobą, na komisariacie- w sprawie morderstwa. W tym właśnie momencie dziewczyny muszą zdecydować czy zagrają do wspólnej bramki. Wydarzenia ostatnich dni oddaliły je od siebie znacząco i raczej nie są w stanie wyobrazić sobie dalszej relacji. Ten jeden moment wymaga od nich porozumienia. Przecież prawdziwa przyjaźń potrafi wiele przetrwać. Dwie różne kobiety, dwa różne sposoby wychowania dzieci, jedna przyjaźń. Czy są w stanie, w obliczu tragicznych okoliczności, zjednoczyć się we wspólnej sprawie? Z jednej strony wydaje się być to łatwym zadaniem, w końcu to przyjaciółki, ale okoliczności są na tyle trudne że nawet taka relacja może nie przetrwać. Historia trudna, rozwiązanie- nieoczywiste. Autorka stopniowo wprowadza czytelnika w rozwiązanie. Gdy już myślałam, że wiem jak książka może się skończyć, Heidi Perks wprowadzała kolejne, nieznane wcześniej fakty. Gdy już myślałam, że wiem kto pokusił się o zrobienie tak okrutnej rzeczy, autorka wprowadzała kolejną, ważną dla rozwiązania, postać. Przez dobre pół książki rozwiązujemy wraz z autorką tę zagadkę . Akcja toczy się dynamicznie, choć kiedy już chcemy wiedzieć co się działo- urywa się. Taki zabieg trzyma w napięciu aż do końca, choć mnie osobiście denerwuje, może po prostu dlatego że jestem zbyt niecierpliwa, jeżeli chodzi o zakończenia książek. Mimo to, thriller, zaproponowany przez Heidi Perks, pochłonęłam bez zająknięcia, to historia po jakie zazwyczaj nie sięgam. Przerażają mnie wizje zaginionych dzieci, dlatego emocje rodziców i Charlotte odczuwałam razem z nimi, szukałam Alice i rozwiązywałam zagadkę postawioną przez autorkę. Chciałam żeby dziewczynka się odnalazła cała i zdrowa. Heidi Perks poruszyła temat przyjaźni- temat mi bliski, dlatego trudno mi wyobrazić sobie jak zachowałbym się będąc na miejscu Harriet i czy wytrzymałabym presję jaka spoczywała na barkach Charlotte. Myślę, że jest to świetna historia do podjęcia przemyśleń na temat swoich relacji z przyjaciółmi i przeanalizowania tego ile takim relacjom dajemy od siebie, a ile z nich czerpiemy.
Moja ocena: 8/10
Nitka pisze:
Harriet to matka na pełen etat. Razem z mężem wychowuje czteroletnią córeczkę, Alice. Z pozoru udane małżeństwo skrywa za fasadą szczęścia niejeden sekret. Chcąc wreszcie zrobić coś dla siebie Harriet postanawia skorzystać z kursu księgowości, jednak musi rozstać się na ten czas z córką. Brzmi dziwnie, prawda? To dlatego, że Harriet nigdy wcześniej nie zostawiła córki pod czyjąkolwiek opieką. Postanawia jednak zaufać najlepszej przyjaciółce i powierzyć jej małą Alice. Będąc na kursie jednak cały czas myśli o córce, a kiedy jej komórka się rozładowuje i nie może skontaktować się z przyjaciółką, zaczyna mieć złe przeczucia. Potwierdzeniem najgorszego ze scenariuszy są błyski policyjnego radiowozu, który Harriet zastaje pod własnym domem. Wie już, co się stało. Jej najlepsza przyjaciółka zawiodła.
Charlotte zdaje się prowadzić idealne życie. Choć niedawno rozstała się z mężem jest szczęśliwą matką, ma piękny dom i nie narzeka na swój los. Jest szanowaną matką wśród znajomych. Jej zdanie zdecydowanie liczy się w kręgu innych mam. Mimo, że Charlotte jest zupełnie inna od cichej Harriet, kobiety łączy wieloletnia przyjaźń. Kiedy Charlotte ma okazję wreszcie poczuć się pomocna dla przyjaciółki i zabiera jej córeczkę, wraz ze swoimi dziećmi, na festyn- ta rozpływa się w powietrzu. Przekonana o własnej winie, nie umie poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Kiedy wieść o zaginięciu Alice rozchodzi się wśród innych rodziców przezornie zaczynają odsuwać od Charlotte swoje dzieci. Znajomi nagle odwracają się do niej plecami, a zrozpaczona kobieta nie jest w stanie spojrzeć przyjaciółce w oczy.
W powieści "Jak mogłaś" wydarzenia z teraźniejszości przeplatają się co chwila z tymi z przeszłości. Ponadto, równocześnie poznajemy historię dwóch głównych bohaterek. Mimo dość zawiłego sposobu przedstawienia fabuły wszystko jest tutaj zwięzłe i spójne. Autorka płynnie łączy wszystkie wątki przechodząc z punktu widzenia jednej bohaterki do drugiej. Czytelnikowi dość łatwo odnaleźć się w rozgrywających się wydarzeniach.
Książkę czyta się bardzo szybko, a fabuła wciąga od pierwszych stron. Styl autorki jest lekki i przyjemny w odbiorze, skutkiem czego są uciekające w zawrotnym tempie strony. Thrillery nie są zdecydowanie gatunkiem po który sięgam najczęściej, dlatego bałam się, że "Jak mogłaś" może nie przypaść mi do gustu. Jednak styl autorki i intrygująca fabuła pochłonęły mnie na dobre. Książkę pochłonęłam praktycznie na jednym wdechu.
Mimo, że w pewnym momencie bardzo łatwo już przewidzieć zakończenie i dla mnie samej nie było ono wielkim zaskoczeniem to nie przeszkadzało mi to w ogólnym rozrachunku. Rozdziały zbliżające nas do zakończenia są nadal ciekawe i czyta się je z zapartym tchem.
Bardzo łatwo wczuć się w położenie głównych bohaterek. Ciężko było mi obrać którąś ze stron. Równocześnie czułam niewymowne poczucie winy Charlotte i przerażenie bezradnej Harriet. Jest to oczywiście zasługą pisarki, która potrafiła wykreować różne od siebie charaktery bohaterek.
Trudno mi ocenić tę historię na tle wybitnych przedstawicieli gatunku, bo nie jestem znawcą, ale w mojej ocenie jako powieść z dreszczykiem wypada całkiem dobrze. Wyraźne poczucie niepokoju da się odczuć już od pierwszych stron, a kiedy dopadnie ono czytelnika ten nie jest w stanie się od niego uwolnić. Kłamstwa, intrygi, chorobliwie zaborczy mąż, przerażające problemy z pamięcią... to wszystko sprawia, że prosta historia sieje zamęt w czytelniku. Niejednokrotnie podczas lektury będziemy sobie zadawać pytanie, jak sami postąpilibyśmy na miejscu głównych bohaterek, a żadna decyzja nie przychodzi im łatwo. Ta historia pokazuje, jak złudne może okazać się wyobrażenie o bliskiej nam osobie. Nigdy nie możemy być pewni, że znamy kogoś od podszewki. Każdy ma tajemnice, którymi nie zamierza się dzielić.
Moja ocena: 8,5/ 10
Co o tym sądzi Olga?
#CzytamZPrzyjaciółką to akcja, dzięki której mogę pierwszy raz podzielić się recenzją książki. "Jak mogłaś" Heidi Perks to pierwszy przeczytany przeze mnie thriller i pierwsza zrecenzowana książka. Mam nadzieję, że dwie perspektywy w z jakich przedstawiamy tę historię zachęcą Was do jej przeczytania.
Harriet pierwszy raz od czterech lat, czyli od urodzenia córki, zostawia ją pod opieką kogoś innego niż ona sama. Alice powierza swojej najlepszej, jak sądzi, a przede wszystkim jedynej przyjaciółce. Charlotte Raynolds- to ona zaczęła kilka lat wcześniej znajomość z Harriet, po jej przyjeździe do obcego miasta w Dorset. Mimo, że Harriet nie potrafiła porozumieć się z resztą przyjaciółek Charlotte, one się polubiły. Rozmawiały ze sobą o wszystkim, ale czy na pewno? To Raynolds przekonała ją do rozpoczęcia kursu księgowości. Harriet z trudem przystaje na propozycje. Ten jeden, jedyny raz zostawia ukochaną córeczkę pod opieką przyjaciółki. Jest pewna, że tylko Charlotte będzie potrafiła zająć się Alice. Piknik rodzinny wydaje się świetną okazją, by dzieci wspólnie się pobawiły. Rodzinne zabawy, kramy z przekąskami, dmuchane zamki i tory przeszkód. Tym wszystkim mieli się cieszyć Jack, Molly, Evy i Alice. Jednak już pierwsza atrakcja sprawiła, że dzień, który miał być taki radosny, zakończył się w tak tragicznych okolicznościach. Charlotte jest pewna, że straciła dzieci z oczu tylko na chwilkę, jednak krótka chwila wystarczyła żeby z dmuchanego zamku wyszła tylko dwójka dzieci, które miała pod opieką. Alice nie wróciła, ale czy dziewczynka weszła do zamku, czy ktoś ją uprowadził, czy może sama uciekła? Każdy ma w głowie historię chłopca sprzed kilku miesięcy, który nie odnalazł się do tej pory. Czy te dwie historie się łączą? Czy Alice się znajdzie? Autorka opisała trudna historię. Zrozpaczeni Harriet i Brian są w stanie zrobić wszystko by odnaleźć córkę. Przeżywają w swoim malutkim domu dramat. Każdy ich żałuje i im współczuje. Ale jest jeszcze przyjaciółka. Według wszystkich z zewnątrz to Charlotte jest winna zaginięcia Alice. Przyjaciele się od niej odwrócili, zabierając tym samym przyjaciół jej dzieci. Dziennikarze wyciągają przeciwko niej kolejne brudy, chcąc udowodnić winę. Nie potrafi zrozumieć co się stało i też czeka na wieści o dziewczynce. Przyjaźń kobiet została poddana tragicznej próbie. Dopiero po dwóch tygodniach spotykają się ze sobą, na komisariacie- w sprawie morderstwa. W tym właśnie momencie dziewczyny muszą zdecydować czy zagrają do wspólnej bramki. Wydarzenia ostatnich dni oddaliły je od siebie znacząco i raczej nie są w stanie wyobrazić sobie dalszej relacji. Ten jeden moment wymaga od nich porozumienia. Przecież prawdziwa przyjaźń potrafi wiele przetrwać. Dwie różne kobiety, dwa różne sposoby wychowania dzieci, jedna przyjaźń. Czy są w stanie, w obliczu tragicznych okoliczności, zjednoczyć się we wspólnej sprawie? Z jednej strony wydaje się być to łatwym zadaniem, w końcu to przyjaciółki, ale okoliczności są na tyle trudne że nawet taka relacja może nie przetrwać. Historia trudna, rozwiązanie- nieoczywiste. Autorka stopniowo wprowadza czytelnika w rozwiązanie. Gdy już myślałam, że wiem jak książka może się skończyć, Heidi Perks wprowadzała kolejne, nieznane wcześniej fakty. Gdy już myślałam, że wiem kto pokusił się o zrobienie tak okrutnej rzeczy, autorka wprowadzała kolejną, ważną dla rozwiązania, postać. Przez dobre pół książki rozwiązujemy wraz z autorką tę zagadkę . Akcja toczy się dynamicznie, choć kiedy już chcemy wiedzieć co się działo- urywa się. Taki zabieg trzyma w napięciu aż do końca, choć mnie osobiście denerwuje, może po prostu dlatego że jestem zbyt niecierpliwa, jeżeli chodzi o zakończenia książek. Mimo to, thriller, zaproponowany przez Heidi Perks, pochłonęłam bez zająknięcia, to historia po jakie zazwyczaj nie sięgam. Przerażają mnie wizje zaginionych dzieci, dlatego emocje rodziców i Charlotte odczuwałam razem z nimi, szukałam Alice i rozwiązywałam zagadkę postawioną przez autorkę. Chciałam żeby dziewczynka się odnalazła cała i zdrowa. Heidi Perks poruszyła temat przyjaźni- temat mi bliski, dlatego trudno mi wyobrazić sobie jak zachowałbym się będąc na miejscu Harriet i czy wytrzymałabym presję jaka spoczywała na barkach Charlotte. Myślę, że jest to świetna historia do podjęcia przemyśleń na temat swoich relacji z przyjaciółmi i przeanalizowania tego ile takim relacjom dajemy od siebie, a ile z nich czerpiemy.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarze recenzenckie oraz możliwość przeczytania książki z przyjaciółką dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz